Odkąd sięgam pamięcią zawsze w moim życiu łączyły się dwie pasje - zwierzęta i sztuka. Zwierząt, jak to na wsi zawsze było pod dostatkiem, za to ze sztuką w moich dawnych czasach już tak łatwo nie było. Żeby pokonać tę przeszkodę zapisałam swą babską osobę do wszystkich okolicznych bibliotek, no i stałam się prawdziwym utrapieniem bibliotekarek. Moim ulubionym zajęciem było, co? Kolorowanie czarno - białych ilustracji w przeczytanych książkach. To było jak magnes. Czarno - biała kreskówka wręcz błagała o kolory.
I tak to się wszystko zaczęło. Potem było liceum plastyczne w Krakowie i 10 lat pracy w Pracowni Konserwacji Dzieł Sztuki. Niezapomniana przygoda. Rekonstruowałam uszkodzone nieubłaganą ręką czasu takie dzieła jak XII wieczny ołtarz z kościoła w Bodzentynie, czy XVI wieczne freski Krakera w Jasovie .To prawdziwy uśmiech losu. Gdzieś po drodze pojawiły się moje dzieci, z nimi całe stosy dziecinnych książeczek, a wraz z nimi wróciły marzenia z dzieciństwa i... Spakowałam kilka ilustracji i wyruszyłam szukać wydawcy.
Pierwszą moją książką była śliczna Bożonarodzeniowa bajeczka o Osiołku i jego szczęśliwej gwieździe wydana przez wyd. Skrzat.
Trochę tego szczęścia osiołkowego padło chyba i na mnie bo pędzelek stał się moim nieodzownym atrybutem przez następne 10 lat. Pracowałam dla takich wyd., jak Skrzat, Greg, WAM , Wyd. Elżbieta Jarmołkiewicz, Wyd. Diecezjalne w Sandomierzu, Debit, Aksjomat, Harmonia, Drozd. Na rynku wydawniczym znaleźć można około dwustu pozycji książek z moimi ilustracjami. Moja ulubiona książka? "Bajki i powiastki o zwierzętach" wydana przez wyd. E. Jarmołkiewicz.
Właśnie w tym punkcie mojej drogi, odnalazła mnie propozycja Igora Górewicza, zilustrowania książki pt. Borek i Bogowie Słowian. Z ręką na sercu muszę przyznać, że była to dla mnie niesamowita przygoda. Czytając maszynopis odkrywałam kartka po kartce nieznany mi świat slowiańskich wierzeń. Na równi z tym małym chłopcem przemierzałam mityczne krainy, poznając kolejnych słowiańskich Bogów oraz zwyczaje i obrzędy towarzyszące ich postaciom. Wszystkie te wątki związane z naszą kulturą, nigdy dotąd nie były przedstawione tak profesjonalnie i w tak ciekawy sposób. Autor pisząc tę książkę doskonale rozumie możliwości małego odbiorcy, a osoba Borka ułatwia przekaz. Wiedziałam, że muszę sprostać tej literackiej perełce i... zostałam dosłownie zasypana przez autora całą górą zdjęć Drużyny Grogu Trzygłowa, która doskonale odtwarza naturalną i duchową kulturę słowian X w. Miecze, włócznie, topory, szłomy, kolczugi, karaceny oraz drewniane, skórzane szczyty wypełniły mi dwa miesiące pracy. Do tego stroje, ozdoby, wszystkie najdrobniejsze detale rysowane pod czujnym okiem wojewody Drużyny.
Nie obeszło się beż wpadek oczywiście. Największa? Zawieszenie na piersi Welesa pięknego wisiorka... A to lunula była... to dla wtajemniczonych.
Jednym słowem, Borek i Bogowie Słowian to przygoda. Przygoda, po którą powinien sięgnąć nie tylko rówieśnik Borka ale też każdy dorosły czytelnik. Każdy, kto chciałby poznać podwaliny naszych zwyczajów, przesądów, wierzeń i wiary.